Cześć. W nocy z czwartku na piątek moją Gabi strasznie pogryzły komary. Nasmarowałam delikatne opuchlizny maścią i posłałam córcie do przedszkola. Po południu odbieram łobuziaka a on na buzi jeszcze oprócz ugryzień małe krostki. Myślę sobie potówki jak nic bo upał nie miłosierny! Włos mi się na głowie zjeżył jak wieczorem rozebrałam Gabi do kąpania. Całe ciało pokryte wysypką a do tego rączka strasznie spuchnięta od ugryzienia komara. Czy wysypka to potówki? Nie byłam do końca pewna. Po kolacji zrobiłam małej okład z sody oczyszczonej, ale nie bardzo pomagał.
W sobotę miałam pojechać z małą po tatę do dziadków na działkę, więc dziecko cały czas mówiło tylko o "wycieczce po tatę". Na działce był także mój brat z żoną i swoimi dzieciakami. Bratowa obejrzała mała i stwierdziła "różyczka". Na nieustającą opuchliznę na rączce kupiliśmy altacet w żelu - ale też nie pomógł.
W niedziele chcąc nie chcąc pojechaliśmy z pociechą do pediatry. Musiałam mieć pewność czy to różyczka czy nie! Doktor jak zobaczyła małą stwierdziła: alergia. No dobra ale na co, skoro dziecko nic nowego nie jadło? Pani lekarka podpowiedziała, że to na pewno truskawki! Ale dziecko tego nie jadło w domu i w przedszkolu.
Po długiej naradzie Pani Doktor stwierdziła, iż prawdopodobnie albo mała ma uczulenie na słońce albo silny odczyn alergiczny na ukąszenie komara. Dostaliśmy syrop i maść ze sterydami (podobno bez tego się nie obejdzie).
Na razie większość plam na nogach, twarzy, brzuchu i plecach częściowo wyblakła ale te na rączkach nadal są dobrze widoczne. Do tego wszystkiego dzisiaj tak Gabi drapie się po głowie, że zastanawiam się czy się do mózgu nie do drapie? Czekamy do czwartku czy wysypka zejdzie, jak nie to znów jedziemy do lekarza. Oby to cho....wo zlazło już z te dzieciaczyny.
Anka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz