wtorek, 23 lipca 2013

Soczyste słownictwo!

Cześć. Dzisiaj pojechałam z Gabi po wędlinkę i pieczywo do sklepu. Ponieważ obok nas nie ma sklepu z dobrą wędliną więc co kilka dni jeździmy do sklepu koło moich rodziców. Przy okazji po zakupach miałyśmy z małą wpaść z wizytą do babci (dziadek pracuje na działce - kończy z tatą dom).
    Babcia poszła z nami do sklepu, przy okazji zrobiła i dla siebie zakupy. Potem poszliśmy do domku. Gabi bawiła się lalkami i telefonem stacjonarnym - bo duży, fajny, słychać kliknięcia. Opowiedziała babci co słychać w nowym przedszkolu, sztorcując przy tym lalki w wózku. Nagle ni z gruchy ni z pietruchy Gabi szarpnęła wózkiem i wykrzyknęła: kulwa ile mam was bujać, żebyście poszły spać! Parsknęłam śmiechem choć wiem, że nie powinnam. Babcie zamurowało. Mama pokazuje mi, że nie wolno zwracać na takie słownictwo uwagi, to dziecko szybciej zapomni o mało używanym wyrazie. Mam nadzieję, że naprawdę szybko zapomni, bo niezły będzie wstyd jak ciociom w przedszkolu "zasadzi" jakieś stwierdzenie z "nowym" wyrazem. Najciekawsze jest to, jak taki mały profesor wspaniale wie kiedy i gdzie trzeba wstawić ten wyraz.

                                                                                                                 Anka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz