Cześć. Jak już wspominałam Gabi miała 8 miesięcy jak zaczęliśmy wprowadzać gluten. Najpierw łyżeczka kaszki manny do zupki, następnego dnia troszkę więcej i tak do czwartego dnia. Zapytacie zapewne dlaczego do tego dnia? Przy przebieraniu małej zauważyłam w pieluszce oprócz kupy wielki krwisty glut! Zamarłam. Nie wiedziałam co robić. Matka szybkiego reagowania chyba wtedy wyłączyła się i zostawiła mnie samą - bezradną i zagubioną. Po uronieniu 500 łez wzięłam się w garść, spakowałam małą (picie, słoik z jedzeniem, ubranka na przebranie, pieluchy, książeczka zdrowia) i telefon do męża. Usłyszałam szybkie już jadę. Zadzwoniłam także do przychodni czy przyjmuje dzisiaj któraś z leczących Gabrysię lekarek. W klinice akurat była nasza pani pediatra i dermatolog. Zabrałam także zawiniętą z torebkę foliową pachnącą i pełną pieluchę! A może lekarz będzie chciał obejrzeć tego gluta krwistego?
W klinice wyjęliśmy kartę do dermatologa. Stojąc w poczekalni spotkaliśmy na korytarzu Panią pediatrę. Musiałam mieć niewyraźną i przerażoną minę bo od razu zapytała się mnie czy wszystko w porządku. Opowiedziałam Jej co i jak a ona szybko wzięła nas do swojego gabinetu. Zbadała małą, obejrzała pupę, wymacała brzuch i uspokoiła nas, że to prawdopodobnie alergia. Dała nam skierowanie na badanie kału i obejrzała tą pieluchę.
Po wyjściu z gabinetu poszliśmy na spotkanie z doktor Aldonką. Na mój widok wstała! Chyba rzeczywiście wyglądałam strasznie! Obejrzała dziecko i kazała natychmiast odstawić gluten. Dała jakieś leki osłonowe i kazała obserwować a przede wszystkim kazała się nie martwić. Weź i się nie martw! Tamtego dnia pojawiło się na mojej głowie sporo siwych włosów.
Odstawiliśmy gluten i obserwowaliśmy kupy. Czułam się jak detektyw Monk, szukając choćby małej kropelki krwi w kale. Po 2 tygodniach badań (kupa do badania co drugi dzień) wreszcie nie było krwi. Pani doktor kazała spróbować wprowadzić gluten do menu Gabi za ok. 6 miesięcy.
Po 4 miesiącach zaczęliśmy sprawdzać, czy mała nadal ma skazę białkową. Wprowadzaliśmy powoli mleko modyfikowane i ku wielkiemu zadowoleniu odbyło się bez wysypek i innych dolegliwości alergicznych. Hura jedna alergia mniej! Teraz można było dawać dziecku jogurt, serki i zrobić gotową kaszkę mleczną.
Po 2 miesiącach przyszedł czas na ponowne wprowadzenie glutenu. Rano łyknęłam chyba 3 magnezy na uspokojenie i dawaj robić zupkę z odrobiną kaszy manny. Zanim podałam ją dziecku na wszelki wypadek spakowałam torbę z piciem, jedzeniem i książeczką zdrowia. Gabi zjadła zupkę chętnie. Siedziałam cały dzień jak na szpilkach. Wreszcie po południu przyszła długo wyczekiwana kupa - bez krwi. Przed samym spaniem następna kupa - bez krwi. Rewelacja pomyślałam. Po 4 dniach od wprowadzenia glutenu pojawiła się maleńka wysypka (niewielki suchy placek na ramieniu). Pani dermatolog obejrzała go i mówi, że to prawdopodobnie od glutenu ale podajemy go dalej, żeby organizm się do niego przyzwyczaił. I tym sposobem powolutku Gabi zaczęła jeść kaszkę manną i bułeczki. Po tygodniu można było dać dziecku kanapeczkę z wędlinką i ukochanym pomidorem.
Pewnego dnia na podwórku mała jadła bułeczkę. Podleciały inne dzieci i też chcą. Podzieliliśmy się z maluchami i dalej do zabawy. Patrze po chwili a moje dziecko coś jeszcze je. Okazało się, że inna mama poczęstowała ją biszkopcikami. O! Jadła chętnie. Poprosiłam mamę, żeby dała mi poczytać o składzie tych ciasteczek. I nagle: "Huston mamy problem". W biszkoptach są duże ilości jajek! Dzieci w jej wieku to już oczywiście jedzą jajka, no ale ze względu na wcześniejsze perypetie Gabi spróbowała tylko same żółtko z jajka. No nic poczekamy do 5 dni i zobaczymy. No i zobaczyłam! Wielką wysypkę na plecach, nogach i rękach. I znowu walka z plamami na ciele. Teraz wszystko bez jajek! Po 4 miesiącach spróbowaliśmy ponownie podawać jajka i na szczęście wysypka była bardzo mała. Do tej pory podaje małej małe porcje jajka. Na szczęście nie przepada za nimi więc nie domaga się ich.
Odstawiłam małej także maliny i preparat wzmacniający z miodem, gdyż po nich wysypka się bardziej zaogniała. I tak do tej pory potrafi Gabrysię lekko wysypać. Może zje za dużo jajka, może za dużo glutenu, a może to jakaś mieszanka pokarmów powoduje u niej wysypkę. A może to jakiś lek? Ciężko powiedzieć. Teraz już się tak bardzo tymi wysypkami nie przejmuję. Krostki posmaruje maścią i znikną po kilku dniach. Jak łobuziak skończy 3 lata to wtedy zastanowimy się nad zrobieniem jej kompletu badań.
Anka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz