czwartek, 16 maja 2013

DO DENTYSTY Z DZIECKIEM MARSZ! - cz. II

Witam. Dzisiaj byliśmy z Gabrysią na kolejnej wizycie u stomatologa. Oczywiście od kilku dni przypominaliśmy, że idziemy pokazać Pani doktor ząbki. Gdy siedzieliśmy w poczekalni z gabinetu wyszedł chłopczyk ok 10 lat. Trzymał się za buzię, a jego mina mówiła sama za siebie: "boli". Mama szybkiego reagowania od razu zaczęła zagadywać i pokazywać jakieś kolorowe czasopisma, które leżały na stole. "Rybka" połknęła haczyk i zainteresowała się kolorową prasą. Pani doktor zobaczyła, że kolejny pacjent to dziecko i kiwnęła głową by sekundę zaczekać. Prawdę mówiąc sekunda trwała wieczność, a ja denerwowałam się bardziej niż mój mały łobuziak. Po chwili wyszła dentystka i zaprosiła do pokoju Gabi. Wzięłam ją na ręce i poszłyśmy.
   Oczy zrobiły się wieeeelkie na widok fotela. Usiadłam szybko i wzięłam ją na kolana pokazując bajkę, którą pewnie oglądał podczas leczenie wcześniejszy pacjent. Dziecko zainteresowało się trochę bajką, ale co chwila spoglądało nieufnie na dentystkę. Nagle Pani doktor mówi do Gabi, że założy teraz magiczne smerfastyczne rękawiczki (były niebieskie) i obejrzy piękne ząbki. I tu pojawił się problemik. Gabi nie lubi smerfów. Mina od razu zrobiła się ponura, ale na szczęście Pani doktor zaczęła machać paluszkami i coś opowiadać małej jak będą razem liczyć ząbki. Jeden, dwa ... i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu dziecko otworzyło buzie i dało policzyć sobie ząbki. Duma rozpierała moje serce! Nagle jednak buzia się kategorycznie zamknęła! Nie zauważyłam, jak z tyłu podeszła pomocnica Pani doktor i podała jej lusterko do oglądania małych ząbków. To na widok zbliżającego się "niezidentyfikowanego ciała obcego" dziecko zamknęło buzię. Pani doktor znowu zaczęła machać paluszkami i coś małej opowiadać ale buzia nadal była zamknięta. No to zaczęłyśmy się przeglądać w tym lusterku. Dziecko patrzyło na Nas jak na wariatów, ale czego się nie robi dla dobra dziecka. Po minucie błaznowania nagle znowu można było zobaczyć ząbki. Stomatolog szybciutko obejrzała zęby (bo pacjent mógł się rozmyślić w każdej chwili) i rzekła: "zęby zdrowe, sztuk 19". I już po wszystkim.
Kolejna wizyta za dwa miesiące na której zrobimy fluoryzację.
  Gabi szybko zeszła z fotela i pobiegła na poczekalnię gdzie czekał tata. Dała mu buziaka i powiedziała: " a teraz ty idź pokaż zęby". Mąż wszedł do gabinetu na przegląd, a my zanurzyłyśmy się w kącik z zabawkami. Tak się małej spodobała pewna zabawka, że przez ok 45 minut pokrzykiwała z radości bawiąc się. Przegląd uzębienia męża przedłużał się, bo okazało się że trzeba wymienić plombę. Ale Gabi nawet nie zauważyła, że siedzimy w przychodni tak długo. W pewnym momencie tak się rozbrykała i rozkrzyczała , że zaczęłam ją uspokajać. Potem cała wesoła trójka poszła na lody. Mama zjadła loda, Gabi wafelka a tata nic, bo był na znieczuleniu i mógłby odgryźć sobie język. Duma z mojego łobuziaka była wielka. Najważniejsze, że wszystkie zęby są zdrowe!


w następnym odcinku naszej słodkiej telenoweli opowiem Wam o bezsilnej walce z alergią i wysypkami
                                                                                                    Anka



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz