sobota, 24 sierpnia 2013

Majster klepka!

Cześć. Gabi rośnie jak na drożdżach więc stwierdziliśmy z mężem, że najwyższa pora wyjąć z małej łóżeczka szczebelki i przerobić je na zwykły tapczanik. Co noc budziło mnie walenie głową łobuziaka o drewniane szczebelki przy każdej zmianie pozycji. Najpierw wyjaśniono małej damesie co będziemy robić z jej łóżkiem. Gabi zachwycona! Latała jak "kot z pęcherzem" między częściami łóżka a narzędziami. Ponieważ entuzjazm był tak wielki, że nie można było nic zrobić, zaproponowałam Gabrysi aby posegregowała ze mną zabawki! Wytłumaczyłam, że niektóre zabawki można by oddać znajomym dzieciom, które są młodsze od niej a inną część może wywieźlibyśmy na działkę do dziadka i babci. Entuzjazm podwoił się!
   Mąż rozkręcał łóżeczko i przerabiał na tapczanik a Gabi szybciutko posegregowała zabawki. Nic oczywiście nie pozwoliła oddać innym dzieciom! Sporo przytulanek i zabawek spakowała do wora który pojedzie na działkę. Jak dziadek z babcią zobaczą ile tego jest na pewno się ucieszą!
   Segregacja zabawek była expresowa, więc Gabi oczywiście poleciała pomóc tacie. Robota na chwile stanęła w miejscu, bo mały pomocnik jak zaczął szperać w skrzynce z narzędziami to zamiast tata pracować to pilnował co mały majster zaraz będzie chciał wziąć. Jak już mąż wymontował szczebelki i przerobił łóżeczko na tapczanik mała w ryk a gdzie teraz będą "drabinki". Dawaj tłumaczyć artystce, że jest tak dużą dziewczynką, że nie potrzebuje już tych szczebelków. Dotarło! Potem zainteresowanie padło, na to co tata wsadza do buzi. A tata przy poważnej robocie postanowił zjeść sobie cukierka "krówkę". Mała popatrzyła na dziwnego cukierka (zna tylko wygląd mamby, żelków i batona oczywiście) i powiedziała, że jest fu! Ucieszyło nas to, bo im mniej słodyczy tym lepiej. Długo walczyła ze sobą, czy spróbować tego cukierka czy nie? Ciekawość zwyciężyła! Jak tata skręcił łóżko zorientował się, że ktoś mu wyjadł z torebki część słodkości.
   Rano jak zapytałam Gabi jak się spało odpowiedziała: rewelacja!


                                                                                        Anka


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz