poniedziałek, 30 września 2013

Wczasy

Cześć. Wróciliśmy właśnie z wypoczynku w naszych Polskich górach. Gabrysia zadowolona ale w połowie urlopu zakomunikowała, żeby zawieść ją teraz nad morze. Jak to na urlopie, spacery, zwiedzanie no i jak to z dziećmi bywa - choroba (3 dni gorączka). Tak więc zwiedziliśmy także w Karpaczu Centrum Pulmonologii i Alergologii aby pediatra zbadał małą. Dodam tylko, że była to niedziela. Cena usługi - porada pediatry zwaliła mnie (pozytywnie oczywiście) z nóg. W Warszawie za taką usługę zapłacimy 120-150 zł w dzień w powszedni, a w niedzielę z prywatnej klinice ok 180-200 zł. A tam uwaga, uwaga! - zapłaciłam 50 zł. Szok ale bardzo miły! Lekarz zbadał małą, zajrzał do gardła i powiedział, że to tylko przeziębienie. Kategorycznie zakazał spacerów i wizyt w aquaparku (bo niektórzy rodzice z nudów zabierają tam dziecko - z gorączką? - pogratulować !). Ponieważ pogoda ogólnie mówiąc była kapryśna, najczęściej szaro, buro i deszcz, tak więc siedzieliśmy w naszym przytulnym pokoiku. Jak mała się lepiej poczuła wróciliśmy do naszego zwiedzania.
    Mój mąż zapalony miłośnik zamków, pałacyków i dworków woził nas na wycieczki. Pierwszego dnia poszliśmy zobaczyć Świątynię Wang. Gabrysi najbardziej (ale chyba z nazwy) zapadł w pamięci Zamek Czocha i zwiedzanie projektu Arado w Kamiennej Górze (zwiedzane drugiego i trzeciego dnia pobytu). Zwiedzając podziemne korytarze tak się wystraszyła wyskakującego niemca z karabinem i krzyczącego do zwiedzających Sznela!, że aż się trzęsła na rękach. Zapamiętała to bardzo dobrze, bo gdy mówiliśmy, że jedziemy przez Kamienną Górę to mówiła, że nie chce już iść tam gdzie ten pan krzyczy. Następnego dnia mała już była chora więc siedzieliśmy w domku i opiekowaliśmy się naszym pocieszkiem. Na szczęście w naszym pensjonacie była możliwość pogrania w bilard, rzutki, piłkarzyki itp. Właścicielka dała dla małej puzzle do układania, żeby się nie nudziła. Po trzech dniach gorączka zniknęła więc wyruszyliśmy w dalsze rejony Karkonoszy. Później napiszę Wam jak Gabi zapamiętała Zamek w Książu, co było największą atrakcją całego wyjazdu oraz jak mała restauratorka gościła się w Karpaczu


                                                                                      Anka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz